Wyznania rodzin świadków zesłania. Pomnik pamięci: Stanisław Plitnik

Stanisław Plitnik (foto. ze zbioru rodzinnego Heleny Adamek)

Stanisław Plitnik urodził się w 1938 roku Dunderach na dzisiejszej Białorusi. Jako dwuletni chłopiec został zesłany wraz z całą rodziną do gułagu w Bielajce na terenach Federacji Rosyjskiej w lutym 1940 roku. Pochodził z polskiej inteligencji i dorastał w niewoli, głodując, śpiąc na klepisku gryziony przez pluskwy. Cały czas był jednak z rodziną.

W ich domu mieszkało kilka rodzin, które również zostały pochwycone do niewoli. W nocy, kiedy przyjechali ich zabrać, wsadzali wszystkich do wozów poza mężczyznami, oni musieli biec za saniami, które miały ich dowieźć do pociągów z „biletem” na Sybir. Wśród nich była kobieta z niemowlakiem, która usilnie tuliła swoje niedawno narodzone dziecko do piersi, opatulając je coraz mocniej, ze strachu, że umrze. W pewnym momencie zaczęła histerycznie płakać, ponieważ uświadomiła sobie, iż w tym stresie przypadkiem udusiła swój największy skarb. Wozy do których zostali wsadzeni nie miały woźnicy, toteż jeśli któryś z koni zboczył z trasy i wpadał w przepaść, reszta wozów jechała za nim ciągnąc za sobą ludzi.

Stanisław Plitnik (foto. ze zbioru rodzinnego Heleny Adamek)

Jednego z dni, już w Bielajce, kiedy bawił się z innymi chłopcami przebywającymi w obozie na polanie przy tajdze, zaczęli do nich strzelać żołnierze, uważający to za rozrywkę. Na szczęście dzieląca ich odległość pozwoliła chłopcom bezpiecznie się schować w budce łowieckiej stojącej nieopodal, wtedy żołnierze odpuścili.

Z zesłania powraca dopiero w marcu 1946 roku. W kilkumiesięcznej podróży powrotnej umiera jego najmłodszy brat mimo starań ich matki, która ogrzewała w garnuszku pod pachą lód zdrapany ze ścian wagonu, aby dostarczyć dzieciom cokolwiek do picia. Zwłoki dziecka zostają wyrzucone na peron przez wojskowych podczas postoju wraz z innymi zmarłymi w transporcie tworząc kopiec. Stanisław prawie całkowicie stracił słuch na Syberii z powodu, wielu chorób, które przebył w niewoli, jak gruźlica, czy tyfus. Po powrocie do Polski, czekała go operacja usunięcia bębenków ucha, przez co później został skazany na niezakwalifikowanie się na uczelnie wyższą, mimo wzorowych ocen.

Stanisław Plitnik z żoną i córką (foto. ze zbioru rodzinnego Heleny Adamek)

Po latach, kiedy pojechał z żoną odnaleźć swój dawny dom, zastał tylko studnie na środku placu, jedyne pozostałości po leśniczówce Podsosna. Dowiedział się, że zapasy zostały rozdane wojsku, bydło poszło na ubój, bo żołnierze musieli coś jeść, dom rozebrany, bo cegła wartościowa, a kilkanaście psów wystrzelane, bo za głośno ujadały. Stanisław zmarł w 2014 roku w swoim rodzinnym domu po długiej chorobie.

Artykuł na podstawie rozmowy z Heleną Adamek, córką Stanisława Plitnika.